Paweł     

Hytrowski  

-Opowieści-    

„Nie odnalezione”, sam nie wiem, w czym była potrzeba rejestrowania tych miejsc. Może kierował mną smutek, może litość. Trudno poruszać się po tym terenie. Zewsząd zależności, nieprzyjemności. Nie można po prostu wspomnieć, że to element naszej przestrzeni, tej w której oni też wyrastali… Teraz wspominając „nie odnalezione” odczuwam nacisk, należy się określić, nie można wspomnieć, należy się ustawić w rzędach. Stanąć po tej czy innej stronie ulicy,na której sąd ostateczny wyda się przedwieczorną przepychanką. Masa zdaje się wiedzieć dziś wszystko. Tłumaczyłem sobie, że to jest wspomnienie, po kamieniach runicznych, że to podobieństwo tłumaczy mnie i moją pracę. Dziś już nie wierzę, że tłumaczenie piękna tych „nie odnalezionych” miejsc wystarczy. Ta moja bezinteresowność przypomina dziś jakąś dolegliwość żołądkową humanoida przemierzającego niepodzielone przestrzenie. Dziś nie wiemy kim był ten osobnik, gdzie wędrował i co go naprawdę męczyło…

***

nieodnalezione nie pyta

nie wychodzi na drogę

nie krzyczy

niekoniecznie żąda widzenia

nie zajmuje się bytem

odnoszę wrażenie że milczy

z pytań które nosiłem w sobie

nic nie wynikło

w obrazie uchwyconym nieodnalezione trwa

słyszy jak rosną wokół drzewa

error: